Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Eva Lotte Louise Vlaardingerbroek (ur. 3 września 1996) to holenderska komentatorka polityczna, prezenterka i była członkini partii Forum na rzecz Demokracji.

Oto dosyć wierny transkrypt całego przemówienia Evy:

Kilka miesięcy temu byłam na konferencji konserwatywnego think-tanku w Szwecji, razem z waszym Missoni’m. W swojej mowie tam wygłoszonej mówiłam o tyrańskich środkach wprowadzanych w związku z Covid-19 i o tym, iż czuję, że niebezpieczeństwa związane z nowowprowadzanym społeczeństwem QR szerzą się już o wiele bardziej niż nam się wydaje. W owej mowie mówiłam otwarcie o Bogu stwierdzając, że nasze prawa otrzymane od Boga, takie ak nienaruszalność cielesna, były bardzo poważnie naruszane przez nakazy szczepienia się.

Po konferencji, później tego samego dnia, my - wasze M i ja [chodzi zapewne o blog M in Brussels, js] – mieliśmy dyskusję z naszymi szwedzkimi przyjaciółmi, którzy powiedzieli mi, że mówienie o Bogu w Szwecji czy jakimkolwiek innym północno-zachodnim kraju europejskim powoduje, iż traci się ok. 90% słuchaczy, i powinno się tego unikać za wszelką cenę. No dobrze, wy i ja przyjęliśmy inną postawę i to ona jest właśnie tym tematem, o którym dzisiaj chciałam do was mówić.

Pozwólcie, że od razu powiem wam, że nie tylko nie zgadzam się ze zdaniem, iż konserwatyści nie powinni otwarcie i bez przeprosin mówić o Bogu, ale myślę, że głównym powodem tego, iż obecnie przegrywamy jedne z najważniejszych bitew, jest właśnie dokładnie to, że straciliśmy Boga z pola naszego widzenia.

Ale zanim powiem szerzej na ten temat, pozwólcie, że odniosę się do tego, że – jak mogliście wywnioskować z podanego przykładu Szwecji, a może i z przykładów wielu osób, które spotkaliście dziś tutaj – konserwatyści niekoniecznie łatwo dają się zdefiniować. Konserwatyzm w Europie zna wiele niuansów i różnych odcieni w zależności od tego, gdzie go znajdujemy – nasi sąsiedzi na południu czy wschodzie mogą się kompletnie różnić pod tym względem od tych na północy i na zachodzie – i to jest oczywiście zupełnie naturalne, gdyż cóż jest bardziej naturalne niż to, żeby chcieć bronić tego co wasze, waszego dziedzictwa narodowego, waszej tożsamości narodowej i kultury, szczególnie w czasach gwałtownej zapaści kulturowej, masowych migracji i zmian demograficznych. Ale rozpatrzmy przez chwilę sferę polityk narodowych: co jednoczy nas konserwatystów? Ogólnie mówiąc, powiedziałabym, że prawdziwi konserwatyści bardzo troszczą się o dobro, prawdę i piękno. I oczywiście, możemy bez końca debatować, czym substancjonalnie są te trzy pojęcia, ale myślę, że najważniejszy jest fakt, iż uważamy, że są takie rzeczy jak moralność, prawda i piękno. Widzicie, my wciąż wierzymy w takie pojęcia, w metafizyczną ideę kryjącą się w nich, ale jesteśmy gatunkiem już wymierającym. Zwyczaje, rzemiosło, religia, tradycja, te wszystkie kamienie milowe, które zwykły były stanowić dla człowieka Zachodu drogę przewodnią i poczucie własnej tożsamości, są już od jakiegoś czasu poddawane potężnemu atakowi i – niektórzy mogą powiedzieć – nawet skutecznie zniszczone. Wskutek tego żyjemy obecnie w zglobalizowanym świecie, bez żadnych fizycznych lub moralnych granic, czyniącym większość z nas zagubionymi, zdezorientowanymi i odizolowanymi.

Panie i Panowie, to jest dokładnie taki los, jaki globaliści i elity liberalne mają na myśli dla nas. I nie jest się trudno domyślić dlaczego. Ludzi pozbawionych korzeni i zagubionych łatwo się kontroluje. Chcą nas zamienić w tępych i skwaśniałych konsumentów, którzy kupią to, co się im zaoferuje, i zrobią to, co się im wmówi. I jak dotąd odnoszą całkiem niezłe sukcesy na tym polu. To, co kiedyś było cenione wysoko, teraz jest na dnie, i odwrotnie. Wszyscy słyszeliśmy przykłady, jeden z ostatnich, o których się oczywiście mówi, to ten, że mężczyzna [były mężczyzna, przyp. js] został mistrzem pływackim w mistrzostwach dla kobiet. To jest tylko jeden z przykładów, wszyscy wiemy, że lista lewackich idiotyzmów jest po prostu nieskończenie długa. Ale obawiam się, Panie i Panowie, że mamy przed sobą większe zmartwienie niż szaleństwo genderowe czy inne „postępowe” projekty. Mamy do czynienia z wrogiem, który nie tylko chce wyprać nam mózgi, ale mamy do czynienia z wrogiem, który chce do naszych mózgów wtargnąć. Z wrogiem, który chce się bawić w Boga. Faktem jest bowiem, że globaliści, którzy chcą, abyśmy uwierzyli, że wszystko jest konstruktem społecznym, nie poprzestaną tylko na tym. Oni chcą, byśmy uwierzyli, że samo życie jest konstruktem, takim, który oni mogą zaprojektować, a w konsekwencji, oczywiście, kontrolować. I jak wszystkie inne rzeczy, wprowadzą to pod przebraniem równości lub z innych szlachetnych motywów, jak np. zdrowie publiczne. Jedną z niewątpliwych rzeczy, którą zaobserwowaliśmy w ostatnich dwóch latach, jest to, że ludzie wykazują niesamowitą wolę oddania swojej wolności w zamian za bezpieczeństwo, które miałoby im zapewnić państwo. To, oczywiście, nie jest żadnym zaskoczeniem. Wraz z upadkiem chrześcijaństwa ludzie zaczęli obawiać się życia po śmierci, a może raczej jego braku. I to dlatego dzisiaj, jeżeli mówimy o jakiejś jednej rzeczy, której współczesny człowiek obawia się najbardziej, to jest nią śmierć. Tak więc: zapewnienie zdrowia publicznego to oczywiście brzmi jak rzeczywiście szlachetny cel, ale dlatego właśnie jest to bardzo efektywny instrument do uzyskiwania kontroli nad milionami obywateli. Ale co w przypadku, jeśli jest w tym coś więcej niż tylko zabezpieczenie oferowane za pomocą paszportów szczepionkowych. Co w przypadku, jeśli oni mogą nam obiecać nie tylko zabezpieczenie przed śmiercią, ale zlikwidowanie samej śmierci? Tu właśnie do gry wkracza transhumanizm.

Transhumanizm promuje pogląd, że gatunek ludzki może przejąć kontrolę nad swoją własną ewolucją posługując się nowoczesną techniką. Techniką taką, jak implanty do mózgu, inżynieria genetyczna, nanotechnologia, które ostatecznie pozwolą nam ludziom stać się nieśmiertelnymi w chmurze elektronicznej [określenie odnoszące się do sposobu gromadzenia i przechowywania wszystkich danych cyfrowych, przyp. js]. Obiecując nam raj na ziemi, najbogatsi i najbardziej wpływowi ludzie naszej planety pracują obecnie nad metodami, które na zawsze zmienią naturę ludzką.

Wiem, że wszyscy znacie Elona Muska, i wiem, że kojarzycie go z Teslą, samoprowadzącym się pojazdem. Ale czy kiedykolwiek słyszeliście o koncepcie lub nazwie NEURALINK? Widzę niektórych potakujących głowami, ale jest dużo takich, którzy tego nie robią. Pozwólcie więc, że wam powiem: NEURALINK jest jednym z wielu różnych projektów Elona Muska, jest to chip, który może być wszczepiony do waszego mózgu, przemienić jego czynności – zauważcie, że chodzi tu również o wszystkie wasze myśli – zamienić to na formę cyfrową i naprawdę zapisać to wszystko do chmury elektronicznej. I oczywiście Elon Musk sprzedaje te Neuralinki jako coś, co może przynieść pożytek w dziedzinie zdrowia publicznego, mówiąc, że taki chip może odczytywać sygnały o urazach mózgu lub kręgosłupa i uzupełniać źle pracujące funkcje tych organów ciała. Tak więc następnym razem, kiedy ktoś go spotka – i ja wiem, że niektórzy z was zachwycają się, jakie to świetne wpisy umieszcza on na Twitterze – pomyślcie również o tym aspekcie jego działalności.

I nie chodzi tu tylko o Neuralink. A ektogeneza ludzka, czyli hodowla dzieci ludzkich poza łonem kobiety? Ooo, to już się dzieje! Doniesienia mówią, że chińscy naukowcy już wytworzyli sztuczne łono, w którym zarodek może się bezpiecznie rozwijać, w czymś, co nazywają robotem-nianią. Nie matką, ale nianią! I wszyscy wiemy, że już wkrótce kobietom będzie się sprzedawać ten nowy postępowy wynalazek, tłumacząc: teraz już nie musicie przeżywać tych wykańczających 9 miesięcy bólów kręgosłupa, spuchniętych stóp, ani też nie musicie robić przerwy w swoich karierach. Wszystko to jest częścią tzw. czwartej rewolucji przemysłowej, która pociąga za sobą zacieranie granic między światami fizycznym, cyfrowym i biologicznym, i ta rewolucja dzieje się właśnie teraz, kiedy o niej mówimy. Faktem bowiem jest, że większość reakcji na pandemię oparta była na zdobyczach techniki czwartej rewolucji przemysłowej, takich jak sekwencjonowanie genetyczne, biotechnologia szczepionek i monitorowanie kontaktów ludzkich, czyli po prostu inwigilacja poprzez oprogramowanie do masowej kontroli ludności. I jeśli wciąż wierzycie, że to wszystko jest dla naszego większego dobra i nie będzie wykorzystywane przeciwko nam, to muszę przyznać, że jesteście niebezpiecznie naiwni.

Transhumanizm prezentowany jest nam jako Święty Graal, ale w istocie jest to kielich z trucizną. Wyobrażam sobie, że niektórzy z was wciąż mogą myśleć, że ja w tym wszystkim przesadzam, ale rzeczywistość jest taka, że to, co mówię, to nie są moje słowa. To są ich słowa. Jedno, co musimy zrobić, to tylko dokładnie ich posłuchać. Np. kilka lat temu na spotkaniu Światowego Forum Ekonomicznego Yuval Noah Harari powiedział, cytuję: Wkrótce korporacje i rządy będą w stanie „zhakować” wszystkich ludzi. Będzie to największa rewolucja w biologii od początku powstania życia; nauka zastępuje ewolucję przy pomocy inteligentnego projektu, nie inteligentnego projektu jakiegoś Boga ponad chmurami, ale naszego inteligentnego projektu, koniec cytatu.

Sprawa podstawowa: nie traktujemy naszego wroga wystarczająco poważnie. Wydaje się, że nie potrafimy wyobrazić sobie, że są na tej ziemi ludzie, którzy chcą wykreować nowego człowieka, nowy zły świat. Jak powiedział kiedyś Baudelaire [francuski poeta i krytyk, parnasista zaliczany do grona tzw. poetów wyklętych, przyp. js]: Największą sztuczką szatana jest to, że przekonał świat, iż on nie istnieje. I miał rację! Jak bowiem spodziewamy się wygrać wojnę z wrogiem, którego nawet nie postrzegamy takim, jakim rzeczywiście jest. Jeśli go nie zobaczymy, nie wygramy tej wojny. Ale wciąż są jeszcze pociecha i nadzieja. Gdyż – co się dzieje, kiedy ludzie starają się zmienić swoją naturę? Wystarczy wspomnieć los Ikarusa. On próbował zmienić swoją ludzką naturę i wzlecieć aż do słońca. To co później go spotkało, to śmiertelny upadek na ziemię.

Tak więc ostatecznie, szczególnie my chrześcijanie wierzący w Boga, wiemy, że zabawa w Boga nigdy się nie udawała i nigdy się nie uda. Na koniec zło ulegnie unicestwieniu. Ale to żaden powód, by siedzieć teraz bezczynnie z założonymi rękami ponieważ zło, z którym musimy się dzisiaj zmierzyć, ma potencjał objąć totalną kontrolą miliony ludzi na niespotykaną dotąd skalę i na bardzo długi okres czasu. Stanie z boku odpada więc jako opcja. Cóż więc powinniśmy zrobić?

Im starsza jestem, tym mniej wierzę w to, że to sprawa między prawicą a lewicą. Nie potrzeba nam czegoś na małą skalę, potrzebujemy czegoś większego, niż globalizm, niż transhumanizm, potrzebujemy czegoś najwspanialszego – potrzebujemy Boga. Religia będzie jedynym antidotum przeciwko globalizmowi i transhumanizmowi, i to smutne, ale naprawdę nie wierzę, że cokolwiek innego tu pomoże. Walczymy z tak wielkim złem, że tylko z Nim u naszego boku – a mamy Go u naszego boku, gdyż mamy prawdę po swojej stronie – wygramy tą wojnę. Ale – jeśli zużyjemy naszą energię na ukrywanie Go, gdyż moglibyśmy „stracić nieco swoich słuchaczy”, to dlaczego On miałby nam pomóc? Często słyszałam konserwatystów, jak mówili: Chrześcijaństwo już jest skończone, nie potrafimy przyciągnąć młodych, odstraszamy ich. Może tak jest, ale jesteśmy cywilizacją na skraju zagłady. I możemy dalej argumentować, że można to wszystko uratować przy pomocy świeckich rządów, zasad i wartości, ale robimy to już przez całe dekady i jak do tej pory to nie działa.

Odmawiam kompromisów na tym polu i myślę, że to jest dokładnie taki sposób myślenia, jakiego młodzi dzisiaj bardzo pragną. W świecie, w którym wszystko jest bez limitów, szare i niejasne, dawanie jasnych odpowiedzi to najbardziej wyzwalająca rzecz, jaką możemy uczynić. I to jest ta piękna sposobność, którą mamy pod ręką [chodzi o tą konferencję, przyp. js], Panie i Panowie, jak to już tu dzisiaj słyszeliśmy od innych, gdyż większość młodych ludzi, ludzi mojej generacji, w Europie i w Ameryce, mało co wiedzą o Bogu, chrześcijaństwie i o Kościele. Ale to stanowi dla nas szansę: jesteśmy w o wiele większej mierze niezapisanymi tablicami, niż byli nasi rodzice, którzy zbuntowali się przeciw Kościołowi, gdyż dorastali w duchu Słodkiego życia. Ale jak możemy się spodziewać, że ludzie powrócą do Boga, jeśli my im Go nie przedstawimy? Biblia mówi: Prawda cię wyzwoli. Czy więc będziemy się obejmować z kłamstwem i z globalizmem, i patrzeć, jak Europa unicestwia się od wewnątrz, czy też obejmiemy się z prawdą i będziemy o nią walczyć? Ja wiem, co powinniśmy zrobić.
Dziękuję bardzo.